Przepisy dotyczące funkcjonowania wojewódzkich komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych ustalają maksymalny pułap świadczenia dla bliskich pacjenta zmarłego w wyniku błędu medycznego na 300 tys. zł. Problem powstaje jednak, gdy pacjent, po wystąpieniu z wnioskiem o orzeczenie komisji, umrze w trakcie tego postępowania. Rodzi się wówczas pytani, czy przepisy kodeksu cywilnego i tradycyjna droga sądowa dochodzenia roszczeń odszkodowawczych, w tym zadośćuczynienia, nie są korzystniejsze dla poszkodowanych i ich rodzin?
Art. 445 § 3 k.c. przewiduje wyjątek od zasady, że do spadku nie należą prawa i obowiązki zmarłego ściśle związane z jego osobą (art. 922 § 2 k.c.). Roszczenie o zadośćuczynienie przechodzi na spadkobierców jednak tylko wtedy, gdy zostało uznane na piśmie albo gdy powództwo zostało wytoczone za życia poszkodowanego. Zadośćuczynienie jest co prawda ściśle związane z osobą pokrzywdzonego, ale ma zasadniczo charakter majątkowy. Gdyby zostało przyznane prawomocnym wyrokiem za życia spadkodawcy, to wchodziłoby bez wątpienia do spadku. Ustawodawca wyszedł więc z założenia, że przedłużające się postępowanie lub wcześniejsza śmierć spadkodawcy (związana najczęściej ze szkodą, której naprawienia poszkodowany dochodzi), nie powinny być przyczyną odmowy przyznania spadkobiercom prawa do wypłaty należności.
W chwili śmierci powoda w toku procesu związanego z błędem medycznym, zgodnie z art. 174 k.p.c., sąd zawiesza postępowanie z urzędu. Przyczyna zawieszenia ustaje z chwilą zgłoszenia się lub wskazania następców prawnych zmarłego (art. 180 § 1 pkt1 k.p.c.). W celu wstąpienia do postępowania o zadośćuczynienie po stronie powodowej konieczne jest uprzednie stwierdzenie nabycia spadku lub sporządzenie zarejestrowanego aktu poświadczenia dziedziczenia (art. 1027 k.c.).